Szanowni Państwo,
jako medium niezależne, otwarte zarówno na głosy krytyki, jak i poparcia, prezentujemy wypowiedź mieszkańca nadesłaną na kontakt@gminarazem.pl. Autor wyraża swoją prywatną opinię.
Jeśli chcecie Państwo podnieść lokalny problem, zachęcamy do korespondencji! Więcej w zakładce KONTAKT.
„Od kilku lat w naszej gminie obowiązuje opłata adiacencka. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że jest to opłata od wzrostu wartości nieruchomości w związku z inwestycjami gminnymi lub podziałem nieruchomości. Przykładowo mieszkamy przy drodze nieutwardzonej. Gmina (czyli mieszkańcy) utwardziła drogę, wykonała chodnik, kanalizację. Wartość naszej nieruchomości podobno wzrosła. Przychodzi rzeczoznawca
i wycenia o ile nastąpił wzrost. W przypadku dróg, kanalizacji itp. opłata wynosi 15% od różnicy cen nieruchomości przed i po inwestycji gminnej. Do niedawna było to 10% jednak koszty rzeczoznawcy sprawiły, że wpływów do kasy gminnej nie było. Radni z wójtem długo się nie zastanawiając podnieśli opłatę do 15%. Dlaczego nie do 50%? Pewnie
dlatego, że już przy tej opłacie opór mieszkańców przed płaceniem dodatkowego podatku jest znaczny. I słusznie. Płacimy wystarczająco dużo podatków a gmina do niedawna należała do najbogatszych. Niestety, jeśli w wyniku działania gminy nasza nieruchomość traci wartość, odszkodowania nie dostaniemy. W gminie mamy dość liczną grupę mieszkańców mieszkających przy ulicach skanalizowanych jednak z bliżej nie znanych powodów do kanalizacji się nie podłączyli. Gminny Referat Ochrony Środowiska co
roku w Gazecie Sucholeskiej straszy karami za nie wywiązanie się z uchwały Rady Gmina zobowiązującej do podłączenie się w ciągu roku, licząc od dnia oddania kanalizacji do użytku. Przez lata groźba ta była nieskuteczna. Ile kar nałożono? Chyba żadnej. Wydawało by się, że problem jest nierozwiązywalny, aż tu niespodzianka. Od kilku dni, przynajmniej w mojej okolicy (Aleksandrowo) ekipa specjalistów kończy podłączenie kolejnej nieruchomości. Co takiego się wydarzyło, że niemożliwe stało się możliwe? Czyżby kolejne artykułu o zanieczyszczeniu jeziora Strzeszyńskiego odniosły skutek i wójt postanowił działać? A może zbliżające się wybory sprawiły, że wójt postanowił sfinansować przyłącza kanalizacyjne zwiększając w ten sposób swoje szanse na ponowne zadłużanie (przepraszam -zarządzanie) gminą?
Zastanawiające jest, że w latach kiedy gmina nie była zadłużona, temat był nie do rozwiązania. Teraz kiedy gmina ogłosi bankructwo, dla wybranych są pieniądze. Jak to jest, że jedni za wykonanie kanalizacji w jezdni muszą płacić opłatę adiacencką? Druga
grupa mieszkańców, której w wyniku wykonania przyłącza wartość nieruchomości ewidentnie rośnie otrzymują dotację gminną, o zaniechaniu nałożenia kary nie wspominając. Jak przy takim zarządzaniu będzie wyglądał przyszłoroczny budżet? Wprawdzie wójt zatrudnił swojego pełnomocnika biegłego w finansach, ale jeśli będą to rozwiązania podobne do tych jakie zastosowano przy budowie nowej szkoły, sytuacja gminy nie tylko się nie poprawi ale diametralnie w perspektywie kolejnych lat pogorszy.
Na koniec pytanie do wójta. Kiedy zakończy Pan prowadzić zgubną politykę finansową a zacznie ją Pan naprawiać ?
Naprawa jest stosunkowo prosta. Zmniejszyć etaty gminne. Sprzedać kosztowne budynki na których utrzymanie gminy nie stać. Płacić za inwestycje ceny rynkowe. Zlikwidować kosztowne spółki. Zacząć korzystać ze środków zewnętrznych w tym Unijnych. Zapewniam, że po takiej kuracji pieniądze na inwestycje, oczekiwane przez mieszkańców będą, a temat zadłużenia gminy przejdzie do historii.
(-)Stanisław Kmiecik”